YouTube stawia na treści, które angażują widza. Koniec z poważnym traktowaniem milionów odsłon, które nabijane są golizną w zajawkach.
Teraz liczą się minuty waszego (mojego też) życia. Jeśli następnym razem zdecydujecie się pogrzebać w zasobach YouTube, wszystko co serwis wam wypluje będzie dużo bardziej wiarygodne. Być może także warte obejrzenia, choć to już kwestia gustów. O nich się nie dyskutuje...
W tym tygodniu zmieniły się zasady na jakich działa wyszukiwarka w YouTube. Serwis poważnie zamierza traktować oglądalność i zaangażowanie widza. Nowy algorytm wyżej pozycjonuje te materiały wideo, które są oglądane od deski do deski. Mniejsze znaczenie ma słynny licznik odsłon - przez lata główny wskaźnik popularności wideo w serwisie.Rewolucja w YouTube ma wyeliminować nadużycia i utrzeć nosa kombinatorom. Eksponowanie golizny i drastycznych scenek w zajawce wideo, stało się prawdziwą plagą YouTube. Ludzie kochają wszystko wiąże się z "sex, blood & gore", więc materiały z tego typu wstawką nie są niczym nowym. Celebryci też lekko nie mają. W YouTube można spotkać Justina Bibera promującego nudne jak flaki z olejem wideopamiętniki nastolatek, a wyrośnięta Hermiona z Harrego Pottera zaserwuje wam poradnik o sadownictwie.
Ostatnio w YouTube obowiązuje
zasada, że nieważne co serwujesz - zajawka musi wpadać w oko. Nowy
algorytm ma szanse to zmienić
Razem z nowym algorytmem debiutuje też nowe narzędzie dla twórców. Zaglądając do YouTube Analytics, będą oni sprawdzić ile dokładnie czasu widzowie poświęcili na każde wideo. Dzięki temu łatwiej będą mogli ocenić preferencje internautów, co powinno przełożyć się na udostępnianie większej ilości wartościowych materiałów. Wartościowych oczywiście z perspektywy YouTube. Niekoniecznie według standardów TVP Kultura.
Źródło: komputerswiat.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz